Zobacz 3 odpowiedzi na pytanie: Jak zrobić zanętę na lina i płoć . Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1892) Właściwie przygotowana zanęta może przyciągnąć ryby z daleka i zachęcić je do ataku. W tym artykule przedstawimy Ci krok po kroku, jak przygotować zanętę na lina, aby zwiększyć swoje szanse na sukces. Krok 1: Wybierz odpowiednią miskęWybierz odpowiednią miskę, w której przygotujesz zanętę. Kleń. Kleń należy do ryb, które cieszą wędkarza: okazały, klocowaty, cały w kratkę utkaną z czarnych obrzeży dużej srebrnej łuski. Daje nam szczególną przyjemność, kiedy walczy na wędce jak bohater i potem, kiedy obejmujemy dłonią jego grube karczysko. Dobrze też prezentuje się w siatce; trzy, cztery zaś w niej sztuki to Kasza manna i kasza jęczmienna. Wielu wędkarzy twierdzi, że tak delikatna przynęta nie jest praktyczna, trudno a nawlec na haczyk wymagana jest wysoka precyzja oraz delikatne wyczynowe haczyki. Przygotowane ziarna nawlekamy dosyć ciasno jedno przy drugim na haczyk numer 16–18 tak, aby razem przypominały segmentowy tułów larwy. Kulki proteinowe to specyficzna przynęta, która również jest używana jako zanęta. Zaletą jej jest niezwykła selektywność oddziaływania na konkretne gatunki ryb. Została wymyślona do połowu karpi, ale jest również stosowana do połowu amurów. Ponieważ amurów nie poławiam, to cały opis skieruję pod kontem karpi. Optymalna długość martwej przynęty na sandacza wynosi 8-10 cm. Powinno się ją umieszczać za pomocą zestawu gruntowego na dnie. Łowiąc na całą martwą rybkę, należy przekłuć jej pęcherz pławny, by nie unosiła się nad dno. Na przynętę można używać zarówno rybek świeżych, jak i rozmrożonych. 2UnTiC. Zanęta wędkarska może wpłynąć na udane połowy. Możemy ją kupić w sklepie, ale dobrze też sprawdza się zanęta wędkarska własnej roboty. Jednak wówczas pamiętać trzeba o odpowiednim dobraniu zanęty wędkarskie mają kilkanaście składników. Z kolei w łowieniu amatorskim, dla przyjemności, zanęta wędkarska jest mniej złożona. Niemniej jednak efektywność zanęty zależy od przestrzegania konkretnych zasad. O czym trzeba pamiętać przy przygotowaniu dobrej zanęty wędkarskiej? Przygotowując zanętę własnej roboty, trzeba pamiętać, aby poszczególne składniki miały określoną funkcję , np. wypełniającą, pracującą, zapachową czy smakową. Jeśli nie wiemy, jaką rolę ma odegrać w zanęcie dany składnik, nie dodajemy go, nawet jeśli ma dobre opinie. Składniki na zanętę są bardzo zróżnicowane. W praktyce często sprawdza się zasada, że im prostsza zanęta, tym większa szansa, że ryba połknie haczyk, a więc najlepiej nie przesadzać z ilością składników. Podstawowy składnik zanęty to tzw. baza. Bardzo ważne jest to, aby ryba się nie nasyciła, gdyż inaczej nasza ewentualna zdobycz po prostu odpłynie. Smak i zapach bazy powinny być delikatne. Najlepszą i tanią bazą jest bułka tarta, która uprażona w piekarniku zwiększa swoją skuteczność . Drugi element zanęty ma sprawić, żeby pracowała. Chodzi tutaj o to, aby kulki zanęty wędkarskiej wrzucone do wody nie rozpadały się zbyt szybko, a powoli dzieliły na mniejsze kawałki i unosiły w wodzie. Dzięki temu, że będą one przemieszane ze składnikami zapachowymi i smakowymi, zachęcą ryby do przypłynięcia na obszar łowiska. Bardzo dobrym składnikiem pracującym jest surowy słonecznik. Analogicznie jak w przypadku bułki tartej, prażony słonecznik przynosi jeszcze lepsze efekty. Przygotowując zanętę własnej roboty, mielimy słonecznik z bułką tartą w proporcji 1:1 lub 1:2. Dodatki zapachowe i smakowe kluczowymi elementami zanęty wędkarskiej Ryby, trafiając na naszą zanętę wędkarską, powinny się przy niej zatrzymać. Ma temu służyć dodatek smaków y, tj. biszkopt czy zmielone herbatniki. Ostatnim składnikiem jest dodatek zapachowy, który rozprowadzany jest w wodzie dzięki składnikowi pracującemu. Jego zadaniem jest wabienie ryb nawet z dużej odległości. Skutecznym zapachem na ryby karpiowate jest cynamon, kolendra lub kminek. Pamiętajmy, aby do przynęty dołożyć tylko jeden składnik zapachowy. Kule, które opadną na dno, powinny długo i w regularny sposób uwalniać swoje fragmenty. Efekt ten możemy uzyskać przy pomocy kleju. W przeciwnym wypadku kulki zanęty wędkarskiej bardzo szybko się rozpadną. Najlepszym składnikiem , który może pełnić funkcję kleju, są zmielone płatki kukurydziane. Można je także zastąpić kleikiem ryżowym lub specjalnie kupionym klejem do zanęt. Jak przygotować kilogram zanęty wędkarskiej własnej roboty na karpia? Składniki przykładowej zanęty na karpia: · 500 g tartej bułki;· 100 g mielonego słonecznika;· 200 g dodatku smakowego (np. mielonych herbatników);· 170 g płatków kukurydzianych (mielonych);· 30 g zapachu (cynamon, kolendra lub kminek). W ten sposób uzyskujemy kilogram bardzo skutecznej przynęty. Zaleca się prażenie słonecznika - w przeciwnym razie zanętę trzeba zużyć w ciągu kilku dni. Jeżeli zaś słonecznik został uprażony, to zanęta zachowuje swoje walory nawet przez kilka miesięcy. Zanęta przygotowana w powyższy sposób ma jasną barwę i jest odpowiednia do łowisk z mętną wodą. Natomiast do łowisk z przejrzystą wodą należy zanętę przyciemnić, np. za pomocą czarnego lub brązowego barwnika spożywczego. Zanęty wędkarskiej - jakie przyprawy domowe najlepiej się sprawdzają? Domowe przyprawy nie mają wpływu na pracę zanęty czy jej konsystencję. Nadają jej jednak charakterystyczny smak i zapach, który może wabić określone gatunki ryb. · Kolendra - generalnie służy do przyprawiania mięs, ale dodana do zanęty wędkarskiej świetnie wabi płocie, skusi się na nią również leszcz. · Cynamon - do zanęty wędkarskiej dodajemy go w postaci sproszkowanej . W ten sposób uzyskujemy świetną zanętę na leszcza, skuteczna jest też w łowieniu ryb z rodziny karpiowatych. · Kminek - zanęta wędkarska z dodatkiem tej przyprawy znakomicie sprawdza się w łowieniu krąpia i płoci. Co ciekawe, ryby na tego rodzaju zanętę najlepiej biorą w okresie niskich temperatur. · Anyż - zanęta wędkarska z anyżem najlepiej przyciąga płocie, leszcze, krąpie i karasie. · Czosnek - dla amatorów leszczy to kluczowy dodatek do zanęty. Można używać czosnku świeżego, ale też sproszkowanego. Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN Mało komu się udaje z marszu, bez nęcenia dobrać się do dużego leszcza. Zazwyczaj wody stojące wymagają poświęcenia i przygotowanie odpowiedniej porcji karmy na kilka dni wędkowania. Leszcz w środowisku wodnym pełni rolę „odkurzacza”. Ich wielkie stada ryją potężne obszary dna w poszukiwaniu pokarmu. W obfitszych w pożywienie rejonach jezior ryby te zostają na dłużej. Takie zadanie ma właśnie spełnić nęcenie łowiska. Aby nęcenie było skuteczne należałoby wcześniej przeprowadzić wywiad, gdzie te ryby naturalnie żerują. W źle wybrane miejsce możemy nigdy nie złowić leszcza. O łowieniu leszczy można przeczytać tutaj. Jak przygotować zanętę na leszcza? Moja praktyka wędkarska mówi, że nie ma co się bać obficie nęcić tych ryb w wodach stojących. Zwabienie „podwodnych prosiaczków” wymusza zastosowanie dużej ilości pożywienia i tu się sprawdzi gruba zanęta. W skład takiej zanęty może wchodzić bobik, kukurydza, łubin, pęczak, makaron, groch czy ziemniaki. Przygotowanie tej zanęty wymaga namoczenia nasion co najmniej dzień przed wędkowaniem. Po wymoczeniu natomiast należy kukurydzę i łubin gotować przez godzinę, a bobik po zagotowaniu wody od razu wyłączyć i wylać wodę. Gotowanie powoduje, że ziarna wydobywają z siebie mocniejsze aromaty, a to jest najlepszy zapach jaki może skłonić grubego leszcza do brania. Jeśli chcemy to możemy dodać zapachy do naszej zanęty, aby miały większą siłę zwabić ryby z większego obszaru. Dobrym nośnikiem zapachów są płatki owsiane, kasze, pszenżyto czy nawet kupne zanęty. Można je aromatyzować dowolnym zapachem ( mój ulubiony zapach na leszcza to kolendra ). Po wrzuceniu ich do wody wolniej opadają, a to powoduje, że prąd wody rozrzuca te drobiny na większy obszar i nasze szanse na leszczowe eldorado rosną ;). Jeśli myślicie, że najlepsza kupna i sproszkowana zanęta zatrzyma Wam ryby w łowisku to jesteście w błędzie. Tak jak wyżej napisałem, może ona być używa jako dodatek zanętowy do większej karmy, lub może być wykorzystana do koszyczka zanętowego, którym trafimy w miejsce przepływu tych ryb. W przypadku długofalowego wędkowania oraz nęcenia lepiej i taniej będzie zakupić kukurydzę, łubin czy bobik. Zanęcimy wtedy większy obszar łowiska oraz więcej ryb zatrzymamy w danym rejonie. Jedynym minusem takiej zanęty jest to, że trzeba dużo wcześniej przed łowieniem ją przygotować. Widocznie pęcherze powietrza na powierzchni informują nas o tym, że pod nami jest sporo konkretnych ryb. W tym miejscu mają sporo naturalnego pożywienia. Do nęcenie leszcza w łowisku, jakim jest jezioro stosuję 3-4kg sypkiej zanęty na „dzień dobry”, a dodatkowe 1-2kg dosypuję w trakcie wędkowania, aby zatrzymać je na dłużej. Moja wiosenna czy jesienna receptura niewiele się różni w wykonaniu, lecz na jesień sypię mniej takiej karmy. Brania ryb też są wyraźniej mniej dynamiczne, ale ryby wciąż żerują. Podczas łowienia ryb nie mamy nic pewnego. Na intensywność żerowania ryb wpływa bardzo wiele czynników. Niestety zdarzają się takie okresy, że nawet najlepsze przygotowanie nie przekłada się na brania ryb. Czasem potrafi zabraknąć jednego wolnego dnia spędzonego nad wodą, aby worek z leszczami się rozwiązał. Dlatego też wciąż mamy ryby w łowiskach :). Od dawna już wędkarze wykorzystują do wabienia ryb różne substancje zapachowe, często bardzo złożone. Zaczęło się jednak od tych najprostszych: anyżku, czosnku, wanilii, stwierdzono też, że równie pobudzająco działa krew, i to zarówno na ryby spokojnego żeru, jak i drapieżniki. Substancje te, szybko rozchodząc się w wodzie, pobudzają zmysł węchu u ryb. Ten właśnie zmysł, a także zmysł smaku to swoiste analizatory chemicznego czucia węchowo-smakowego ryby. Środowisko wodne zawiera wiele pierwiastków chemicznych i związków: soli mineralnych, kwasów, zasad, związków organicznych. Każdy z nich wydziela specyficzną woń, o czym przekonać się nietrudno – nawet wędkarze, którzy dysponują daleko mniej czulszym zmysłem węchu niż ryby, wyczuwają np. charakterystyczny zapach bagiennej wody. Zmysł węchu pozwala zatem rybie wyczuć zapachy nawet z dalekiej odległości, natomiast zmysł smaku działa skutecznie tylko z bliskiej odległości. Mają one postać dłuższych lub krótszych wąsików lub nawet charakterystycznej ,,bródki”. Komórki smakowe znajdują się również w głębi jamy gębowej – na języku, wargach, wyrostkach filtracyjnych, a także – to bardzo niezwykłe – często na głowie, tułowiu oraz płetwach. Dzięki temu ryby nieustannie monitorują pod względem smakowym otaczające je środowisko. Jak wykazały badania, rozróżniają smaki podobnie do nas: słodki, słony, kwaśny i gorzki. Jednak najbardziej pomocny w zdobywaniu pokarmu jest zmysł węchu. Receptory tego zmysłu znajdują się w nozdrzach ryby – przepływająca woda nieustannie niesie informacje o zapachach, odczytywane przez chemoreceptory wyściełające pofałdowany nabłonek. Dla wędkarzy świadomość, jak bardzo czułe są zmysły ryby, ma znaczenie praktyczne. Przede wszystkim przygotowywana przez nas zanęta nie musi być wcale tak silnie aromatyzowana, jak to często spotyka się nad wodą. Zalecany jest umiar w dodawaniu atraktorów. Zanęta bowiem wkomponowuje się w świat zapachów, jaki otacza rybę, nie zawsze możemy przewidzieć, czy zastosowane przez nas składniki nie spowodują dysharmonii. Sztuka komponowania zanęt jest umiejętnością trudną do opanowania. I wcale nie dlatego, że nie obowiązują tutaj jakieś stałe zasady wręcz przeciwnie, wędkarscy mistrzowie opracowali precyzyjnie wiele receptur, skutecznych w czasie łowienia określonych gatunków ryb. Ale... zarówno same ryby, zmieniając nieraz z godziny na godzinę swoje upodobania, jak i łowisko (szczególnie przyspieszanie lub zwalnianie nurtu) decydują o tym, że liczba czynników wpływających na skład i sposób przygotowania zanęty jest czasami trudna do ogarnięcia. A z tego wynika, że nie ma uniwersalnych, cudownych i skutecznych w każdych warunkach zanęt. Chociaż swoją drogą może to i dobrze... Wędkarstwo / blog Dlaczego ryba nie bierze ? Jest tysiąc i jeden powodów, dla których z wypraw wędkarskich wracamy z pustą siatką. Może to być pogoda, ciśnienie atmosferyczne, wysoki lub niski stan wody, zanieczyszczenia, księżyc, wiatr i Bóg wie co jeszcze sprawia, że ryba bierze albo nie. Bywają lata, co do tego nieomal wszyscy są zgodni, że ryby mają wyjątkowo słaby apetyt. Nawet tam, gdzie ich nie brakuje, brania są mizerne. Sandacz - gdzie, kiedy, jak i na co łowić Autor: Poradnik wędkarski • 13 Jun, 2021 Ten typowy drapieżnik często napada na małe ryby, łapie je paszczą od tyłu, najczęściej podczas gonitwy. Sandacz charakteryzuje się małym pyskiem, nie połyka zdobyczy od razu, trzyma więc ją dotąd w uścisku, aż mu się wyda, że zdobycz została już zaduszona. Rozluźnia wówczas mięśnie paszczy i przygotowuje się do połknięcia kąska ustawiając ofiarę głową do pyska. To „poprawianie” zdobyczy do przełknięcia jest najczęstszą przyczyną porażki wielu wędkarzy. Często popełnianym błędem jest zacinanie w tym właśnie momencie, po przez które następuje wyrwanie rybie zdobyczy z pyska. Skoczogonki - zwalczać czy też nie Autor: Poradnik wędkarski • 05 Jun, 2021 W ogrodnictwie potrafią siać spustoszenie, a w wędkarstwie ? Okazuje się, że te na ogół niemile widziane stworzenia potrafią nieść pozytywne skutki własnym towarzystwem. Zakładając własną farmę dżdżownic okazać się może, że zupełnie przez przypadek sprowadziliśmy niechcianego przyjaciela jakim jest skoczogonek. Małe żyjątko wielkości ok 2mm żyjące w ziemi. I z ta właśnie ziemią najczęściej sprowadzamy je do własnych farm, czy też przydomowych kompostowników. O ile w tym drugim przypadku możliwe, że nawet ich nie zauważymy, to własnej farmie liczącej 15 - 20 litrów nie sposób ich nie dostrzec. W sprzyjających warunkach, często wieczorem, w porach kiedy karmimy dżdżownice potrafi być ich masa. W momencie kiedy pierwszy raz je zauważyłem, nie ukrywam wpadłem w lekką panikę. Pierwsza myśl była taka, że te małe stworzenia wyeliminują lokatorów o których tak dbam. I zaczęło się poszukiwanie informacji, googlowanie... Jaka żyłka do metody spławikowej ? Autor: Poradnik wędkarski • 05 Jun, 2021 Żyłka, żyłce nie równa, o czym przekonał się z pewnością nie jeden spławikowiec. Bardzo często stawiając pierwsze kroki warto zwrócić uwagę, czy żyłka, którą zamierzamy zastosować, będzie odpowiednią do naszej metody czy też techniki. O ile, pierwsze kroki pozwalają, lub też wybaczają używanie żyłek uniwersalnych, często tak zwanych "pierwszych lepszych z brzegu", to z czasem nabywanych umiejętności nasze wymagania i potrzeby stawać się będą coraz większe. Pokaż więcej Każdego dnia na email i facebook otrzymuję wiele pytań na temat nęcenia, taktyki, zanęt, glin i wszelakich rozwiązań, które mają przyczynić się do sukcesu na zawodach. Wiadomości nieraz są tak obszerne i skomplikowane, że trudno mi je pojąć, nie mówiąc już o rozsądnej odpowiedzi. Jednak kiedy widzę, że ktoś szuka drogi na skróty, najczęściej odpowiadam, iż nie chcę wcielać się w rolę wróżbity, czy cudotwórcy. Gdyby w wędkarstwie wyczynowym o sukcesie decydowały patenty, tajne mikstury i inne cuda, to byłoby nudne i niesprawiedliwe. Nie wygrywałyby umiejętności, a dostęp do „magii”. Osobiście mogę polecić i podpisać się tylko pod tą taktyką, która na określonym łowisku, w określonych warunkach, przyniosła mi dobry rezultat. By móc taką opracować potrzeba, albo odpowiedniego doświadczenia, albo dobrej znajomości łowiska. Nie przez przypadek to „miejscowi” zazwyczaj robią najlepsze wyniki. Jako zawodnik, który niemal co tydzień rywalizuje na innym łowisku, musiałem zaadaptować zdolność „czytania wody”. Nie ukrywam, że tą umiejętność pierwotnie nabyłem od mojego Mistrza Zbyszka Milewskiego. Pewnie część osób myśli, że Zbyszek uczył mnie na zasadzie „zrób tak, tak i tak i będzie dobrze”. Oczywiście, że tak nie było! Bezmyślne przyswajanie konkretnych rozwiązań nie ma działania długofalowego. Tym co zawdzięczam Zbyszkowi w największym stopniu, jest to, że pozwolił mi poznać swoją wędkarską filozofię. Innymi słowy podglądając Zbyszka nauczyłem się myśleć podobnie jak On. Dzięki temu nasza współpraca nad wodą jest łatwa, lekka i przyjemna. A teraz do konkretów. Analizę taktyki rozpoczynam od wyboru systemu nęcenia, który w dużym uproszczeniu odnosi się do proporcji użytej gliny i zanęty. W tym miejscu zaznaczę, że zawsze kiedy mówię o proporcjach odnoszę się do litrów, a nie kilogramów. Nęcenie zanętą Kiedy zanęta stanowi więcej niż 50 % objętości mieszanki, glina tylko ją dociąża lub nadaje smużących właściwości. Ten system w naszych warunkach sprawdza się głównie na drobne ryby, które lubią aktywną chmurę zanętową. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Z tych, które ja znam, będzie nim np. rzeka Elbląg. Na tym łowisku mieszanka, w której dominuje zanęta, to bardzo często fundament, bez którego nie ma mowy o dobrym wyniku. Pół na pół Wyjściowa mieszanka na wszystkie łowiska, w których ryby dobrze reagują na zanętę, a my chcemy je długo w niej utrzymać. W tym zestawieniu zadaniem gliny najczęściej jest nie tylko dociążenie mieszanki, ale przede wszystkim nadanie jej formy podania na dnie. Kule z ciężką gliną zamienią się w zwarte stożki, a z lekką stworzą plamę, uwalniając dla ryb całą swoją zawartość. Dwa razy więcej gliny niż zanęty Moja najbardziej „bezpieczna” proporcja. Wynika to z jej uniwersalności, bo zawiera w sobie sporo zanęty, a jednocześnie pozwala podawać większą ilość przynęt. Jest bezpieczna na start, kiedy nie mamy pewności co do preferencji leszczy, płoci czy krąpi. Bardzo często sprawdza mi się na łowiska z populacją średnich i większych ryb. Te zazwyczaj dobrze reagują na wyraźnie wzbogacone zanętą kule, zawierające większą ilość „mięsa”. Kiedy łowię odległościówką jest to najczęściej stosowany przeze mnie system nęcenia wstępnego. 3:1 – 4:1 na korzyść gliny Jałowe mieszanki na trudne łowiska, w których największą rolę odgrywa ilość i podanie jokersa z ewentualną domieszką innych przynęt. Zadaniem zanęty jest jedynie wzbudzenie zainteresowania ryb jej smakiem i aromatem. Mieszanka bez zanęty Podawanie samej gliny z robakami, to często skuteczny sposób na większe i bardzo ostrożne ryby w łowiskach poddanych skrajnej presji. Ponadto może sprawdzić się w wodach z dominacją płoci, wówczas kiedy chcemy wyselekcjonować leszcze. Płocie prawie zawsze chcą zanęty i ciężką glinę z jokersem mogą całkowicie ignorować. W opisanych wyżej mieszankach dominuje znaczenie gliny, co jednocześnie jest charakterystyczne dla naszych polskich łowisk. Znaczenie to szerzej opisałem w artykule o glinie wędkarskiej w spławikowym wyczynie. W moim doświadczeniu ukształtowało się przekonanie, że z rybami jest trochę jak z ludźmi. Wiedząc, że wieczorem będziemy uczestniczyli w wystawnym bankiecie, cały dzień potrafimy nic nie jeść. Kiedy na starcie kolacji pojawia się przed nami aromatyczne i smakowite danie, wygłodniali zajadamy je na tyle szybko, że nasz mózg nie nadąża z informacją zwrotną – wystarczy! W efekcie mając pod nosem łatwy dostęp do smakołyków, szybko przejadamy się. To na co jeszcze godzinę wcześniej rzuciliśmy się bez opamiętania, przestaje nas interesować. A z czasem intensywny zapach i widok objętości kolejnych dań na stole, może nas zwyczajnie męczyć. Mając możliwość zmiany stołu, na ten z delikatnymi przekąskami, pewnie byśmy z tego skorzystali. Ryby w czasie bankietu (zawodów) ten stół (pole nęcenia) mogą zmienić w każdej chwili… I z tej możliwości często korzystają! Dlatego w wędkarskiej rywalizacji tak ważne są ilości i podanie. Im precyzyjniej trafimy w oczekiwania pokarmowe ryb, tym prawdopodobnie dłużej pozostaną w naszym zasięgu. Drugi etap to dobór konsystencji mieszanki. Jest łatwiejszy do ustalenia, a trudniejszy w praktycznym przygotowaniu. W tym przypadku możliwość podejrzenia „jak to ma być” u fachowców jest bardzo cenna. Mieszanka niedomoczona, suchawa, sypka Taką konsystencję najczęściej przygotowuję do stworzenia tzw. dywanu, czyli pola nęcenia, na którym będą gromadziły się ryby. Innym jej zastosowaniem może być cel szybkiego ich zwabienia. Kule z takiej mieszanki formuje się dość trudno i mozolnie, wymagają wielu uciśnięć. Ich zadaniem jest dotrzeć do dna (niekoniecznie w całości), gdzie następuje szybki „wybuch” i uwolnienie ich zawartości. W takiej mieszance co do zasady podaje się niewiele robaków, tak aby nasza przynęta haczykowa nie musiała konkurować z dużą ilością tych zanętowych, swobodnie rozsypanych na dnie. Mieszanka optymalnie nawilżona Opisałbym ją w ten sposób: łatwo formuje się z niej kule, które jednocześnie bez kłopotu dają się rozetrzeć do pierwotnego sypkiego stanu. Stosuję ją wówczas, kiedy w łowisku nie chcę robić niepotrzebnego zamieszania – obłoku zanętowego (np. by nie wabić drobnych ryb). Kule z takiej mieszanki nie zalegają na dnie, tylko w zależności od jej spoistości, wolniej lub szybciej zamieniają się w zanętowe stożki. Mieszanka przemoczona Charakteryzuje się wyraźnym przesyceniem wodą i wynikającą z tego lepkością. Formowane z niej kule najpierw są plastyczne, a po chwili zaczynają twardnieć. W łowisku rozpuszczają się znacznie dłużej, niż te optymalnie nawilżone. Ponadto docelowo tworzą bardziej zwarte stożki. Taką mokrą mieszankę stosuję, kiedy jest bardzo dużo ryb (chcę ją uchronić przed zbyt szybkim rozproszeniem), chcę wyselekcjonować większe sztuki, albo podać duże stężenie robaków. Znacznie szerzej o znaczeniu konsystencji pisałem tutaj> Trzeci etap ustalania taktyki nęcenia to ilość i rodzaj podawanych przynęt. Ten etap dokładnie opisałem w odrębnym artykule: Robaki w zanęcie – jakie, kiedy i ile? Podsumowując moja analiza taktyki nęcenia przebiega zgodnie z powyższym opisem: system -> konsystencja -> robaki. Kiedy na podstawie intuicji, treningów, czy wiedzy o łowisku ustalę te trzy elementy, dobieram do nich odpowiednie komponenty tj. glinę, zanętę i przynęty. Jako źródło wiedzy na ten temat polecam te trzy artykuły: Moje zanętowe receptury Glina wędkarska w spławikowym wyczynie Robaki w zanęcie – jakie, kiedy i ile? Ostatni etap, czyli decyzję o tym, jak dokładnie będzie wyglądało moje wstępne nęcenie i planowane donęcanie, opisałem tutaj: Taktyka na zawody | nęcenie wstępne vs donęcanie Przekazując wiedzę w kontekście szeroko rozumianej taktyki, nigdy nie daję gotowych rozwiązań, bo te zawsze mają charakter jednorazowy. Chcę przede wszystkim przekazać i wyjaśnić mój sposób myślenia, który może być drogowskazem do tego, aby szybciej trafić do celu. W publikowanych relacjach można dostrzec, że niemal nigdy nie powielam tej samej taktyki, mimo, że wcześniej na danym łowisku odniosłem konkretny sukces. Wynika to z tego, że w sporcie wędkarskim warunki nigdy nie są dokładnie takie same, mogą być tylko podobne. Zawsze coś się zmienia, zawsze coś jest inne. Dlatego nic nie zastąpi doświadczenia i intuicji, a tego czytając i oglądając nabyć się nie da. Jeśli jesteś początkującym zawodnikiem, niczego wielkiego nie osiągniesz bez pokory i cierpliwości. Innymi słowy każde kolejne zawody, to cegiełka budująca coraz stabilniejsze fundamenty, z którymi zaczniesz swój kolejny start. Kacper Górecki

jak zrobić dobrą zanętę na ryby